19 kwietnia 2024
Wywiady

Anna Gądek: Uczelnie ważnej szansy

Rozmowa z dr Anną Gądek, kierownikiem naukowym projektu „Przyszłość wyższego szkolnictwa zawodowego”

Czy możemy powiedzieć, że właśnie teraz „rysuje się” przyszłość Państwowych Wyższych Szkół Zawodowych?

Reforma szkolnictwa wyższego zadecyduje na długie lata o tym, jakie miejsce PWSZ zajmą w polskim systemie szkolnictwa wyższego. Kilka miesięcy temu Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego w drodze konkursu wyłoniło trzy zespoły, które przeprowadziły szerokie konsultacje społeczne oraz badania naukowe, a następnie, na ich podstawie sformułowały postulaty i rekomendacje zmian ustrojowo-prawnych. Niestety – żaden z zespołów nie uwzględnił w swoich raportach propozycji zmian dla państwowych wyższych szkół zawodowych. Stąd też pojawiła się pilna konieczność ich uzupełnienia, przeprowadzenia badań, konsultacji, by w ich wyniku pojawiła się spójna koncepcja dotycząca przyszłości wyższego szkolnictwa zawodowego. I rzeczywiście, teraz planujemy przyszłość.

Pracowała Pani nad koncepcjami Ustawy 2.0, a teraz kieruje Pani zespołem badawczym, który przygotowuje rekomendacje rozwiązań ustrojowych i organizacyjnych dla Państwowych Wyższych Szkół Zawodowych. Na jakiej podstawie formułujecie Państwo swoje postulaty?

Przeprowadzamy bardzo gruntowne i wieloaspektowe badania naukowe, którymi objęte są wszystkie publiczne uczelnie zawodowe w kraju oraz wybrane podmioty działające w ich otoczeniu. Prowadzimy badania ilościowe, jakościowe (CAWI, CATI) oraz pogłębione wywiady grupowe (badania fokusowe) w taki sposób, by uwzględniały całe środowisko uczelni (rektorów, kanclerzy, nauczycieli akademickich, pracowników uczelni, studentów) oraz przedsiębiorców. Myślę, że nikt dotąd w takiej skali podobnych badań nie prowadził.

Jak ocenia Pani sam sposób reformowania szkolnictwa wyższego?

Z pewnością jest to reforma inna niż wszystkie. Koncepcja zmian formułowanych w oparciu o postulaty zainteresowanych środowisk jest w naszym kraju nowatorskim podejściem, gdyż uwzględnia propozycje sformułowane przez same zainteresowane środowiska, a w zasadzie ich większość. Co ważne, zastosowanie metody oddolnych konsultacji i pracy niezależnych zespołów, ogranicza ryzyko upolitycznienia reformy czy narzucania gotowych rozwiązań przez rządowe ośrodki decyzyjne.

Od lat pracuje Pani w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Tarnowie, a szkolnictwo wyższe jest przedmiotem Pani zainteresowań naukowych. Jakie są główne problemy, z którymi borykają się obecnie te uczelnie?

Unikam osobistej oceny, dlatego odwołam się do badań, które już na tym etapie pozwalają na sformułowanie kilku tez. Głównie chodzi o to, że PWSZ borykają się z problemem braku własnej kadry. Wciąż samodzielnymi pracownikami naukowymi na uczelniach, czyli posiadającymi tytuł doktora habilitowanego lub profesora są osoby dla których państwowe wyższe szkoły zawodowe są drugim miejscem pracy. Warto tutaj podkreślić, że jako uczelnie istniejemy już niemal dwadzieścia lat i po tak długim okresie naszą siłą powinna być młoda, ambitna, zaangażowana – a przede wszystkim – własna kadra.

Można więc powiedzieć, że sytuacja niektórych PWSZ-ów to taki trochę współczesny kolonializm?

To słowo niestety pojawia się w wielu wypowiedziach. Spotkałam się z podobnymi opiniami wśród respondentów naszych badań. Oczywiście są uczelnie, które wykorzystały czas i zbudowały własną, kreatywną kadrę. Jest to dzisiaj ich prawdziwy potencjał intelektualny i nie muszą się obawiać nadchodzących zmian. Innym problemem dotyczącym PWSZ-ów są stereotypy sugerujące, że są to uczelnie dla studentów mniej zdolnych czy mniej zamożnych. To absolutnie nieprawdziwe i krzywdzące opinie.

A uważa Pani, że absolwent tarnowskiej PWSZ może skutecznie konkurować z absolwentem UJ czy SGH?

Jestem o tym absolutnie przekonana. Wystarczy popatrzyć na losy naszych absolwentów. Wielu z nich to wypromowani doktorzy, np. Radosław Bień, Beata Klis, Małgorzata Hołda, Izabela Nowak, Eliza Krzyńska-Nawrocka czy Grzegorz Nawrocki. Innym przykładem może być Grzegorz Kądzielawski, który kilka dni temu z wyróżnieniem obronił doktorat i który na co dzień pracuje jako szef gabinetu wicepremiera Jarosława Gowina, a jeszcze niedawno zakładał na naszej uczelni Koło Naukowe LEX, czy organizował konkursy wiedzy o UE. Dzisiaj jestem przekonana, że będzie wspaniałym prezydentem Tarnowa i trzymam za niego kciuki.

Często pojawia się również opinia, że PWSZ-ty miały zrekompensować utratę statusu miast wojewódzkich po reformie administracyjnej przeprowadzonej pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Uważa Pani, że faktycznie pełnią taką funkcję?

W znacznej części tak. Uczelnie stały się ważnymi centrami edukacyjnymi, dzięki którym tysiące osób, w różnym wieku, uzyskało wyższe wykształcenie. W latach 90-tych Polska odczuwała wyraźny deficyt wykształconych kadr, zwłaszcza w okresie, gdy nasze państwo przechodziło transformację ustrojową. Były uczelniami ważnej szansy. Chodziło w dużej mierze o to, aby szkoły wyższe stały się dostępne dla wszystkich zainteresowanych studiami oraz by były osiągalne przez każdego, kogo nie stać było na studiowanie w dużym ośrodku akademickim. Dzisiaj, jak wynika z badań, inne przyczyny wpływają na decyzje naszych studentów. Respondenci wskazują na ciekawe kierunki, dobre relacje z kadrą dydaktyczną, silne upraktycznienie kształcenia, wzrastający prestiż uczelni w lokalnym środowisku. Należy podkreślić, że PWSZ w dalszym ciągu są ważnymi instytucjami stymulującymi rozwój lokalnej gospodarki a także ośrodkami kulturo i miastotwórczymi.

Jak powinna wyglądać Pani zdaniem funkcja miastotwórcza uczelni?

Bardzo ważna jest współpraca z samorządami lokalnymi. Subregionalne, małe uczelnie mogą szybko reagować na potrzeby lokalnego rynku pracy, a przyciągając młodych ludzi przeciwdziałają wyludnianiu się miast. Dobrą platformą do współpracy uczelni z otoczeniem powinien być jej konwent, w skład którego m.in. wchodzą przedstawiciele samorządu terytorialnego czy instytucji gospodarczych z otoczenia uczelni. Niestety – jak wynika z naszych badań, organy te nie potrafią efektywnie wspierać, inspirować uczelni do rozwoju i działań na rzecz miast, w których funkcjonują. W opinii respondentów, takim organem niewykorzystanej szansy jest konwent naszej uczelni.

Czy ścisła współpraca uczelni z otoczeniem nie koliduje z ideą jej autonomii?

Osoby postronne pojmują autonomię uczelni jako zakaz ingerowania we wszelką jej działalność. Nic bardziej mylnego. Tradycja akademicka, ale także przepisy składające się na prawo szkolnictwa wyższego sprowadzają autonomię do obszarów badań i nauczania. Pozostałe działania uczelni muszą mieścić się w określonych ramach prawnych, być legalne i transparentne. Efektywna współpraca z instytucjami otoczenia społeczno-gospodarczego jest niezbędna, aby uczelnie realizowały swoją misję. Gdy przed wiekami powstawały pierwsze uniwersytety zakładano, że ich misją jest nauczanie, później dodano także badania naukowe. Teraz mówi się o tzw. trzeciej misji uczelni, czyli o uniwersytecie przedsiębiorczym. Uczelnia nie może prowadzić badań dla samego prowadzenia badań, nie może istnieć sama dla siebie. Musi promieniować, kształtować otoczenie, stymulować rozwój i postęp.

Co to oddziaływanie będzie oznaczało dla studentów?

Proponujemy odejście od klasycznych kierunków studiów. Rynek pracy i pracodawcy poszukują osób o kompetencjach, których nie da się zamknąć w obrębie informatyki, administracji czy ekonomii. Należy zredefiniować pojęcie zawodu, bo my już dzisiaj przygotowujemy do zawodów przyszłości, dla których nie ma i często nie będzie jednoznacznych nazw. I to jest wielka szansa dla uczelni zawodowych, które – przy dobrych regulacjach prawnych i profesjonalnym zarządzaniu mogą takie potrzeby przekuć w swój sukces. Są także szansą dla pracodawców, którzy mogą uczestniczyć w procesie kształcenia i pozyskiwać pracowników o interdyscyplinarnych, poszukiwanych przez nich kompetencjach.

Mówi Pani o bardziej praktycznym kształceniu?

Mało tego, o innowacyjnych formach i metodach kształcenia. Taką formą było symulacyjne przedsiębiorstwo turystyczne, które stworzyliśmy w PWSZ w Tarnowie. W założeniu – studenci zamiast na sale wykładową szli do doskonale wyposażonego przedsiębiorstwa turystycznego. Premier Jarosław Gowin często mówi o kształceniu dualnym, polegającym na tym, że student część studiów realizuje na uczelni, a część u pracodawcy, który również staje się odpowiedzialnym za jego rozwój. Jest to jeden z pożądanych kierunków zmian dla Państwowych Wyższych Szkół Zawodowych.

W realizację badań i projektu jest zaangażowane Tarnowskie Stowarzyszenie Pracowników Nauki Pro Publico Bono, którego jest Pani prezesem. To nowa inicjatywa. Może ją Pani przybliżyć?

To jedno z najmłodszych tarnowskich stowarzyszeń, które skupia pracowników szeroko pojętej nauki. Idea jego stworzenia miała źródło w potrzebach i problemach, pośrednio także związanymi z PWSZ. Pracownik naukowy chcący rozwijać się i prowadzić badania musi zdobyć na nie środki. Jednak wyższe szkoły zawodowe często nie mogą o nie aplikować, ponieważ nie posiadają tzw. parametryzacji. Ale taką możliwość mają stowarzyszenia naukowe, dlatego zapraszamy wszystkich, którzy chcą się rozwijać, prowadzić badania czy działać na rzecz nauki i innowacji. Między innymi oferujemy pomoc w zdobywaniu środków na badania własne, konferencje, publikacje czy staże. To przejaw samoorganizacji środowiska, wymuszonej jego potrzebami.

Rozmawiał Dawid Solak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

For security, use of Google's reCAPTCHA service is required which is subject to the Google Privacy Policy and Terms of Use.